czwartek, 4 sierpnia 2011

Ze stolicy do kultury

"Wyjeżdżasz z jedynego dużego miasta w tym kraju" - zaczęła znów Marta, gdy piliśmy piwo w warszawskiej klubokawiarni. Jednej z tych co to wyglądają, jakby nie były remontowane od lat sześćdziesiątych i sprzątane od lat co najmniej pięciu. Zawsze jest w nich albo za duszno, albo za zimno i koniecznie nie ma odpowiedniej ilości stolików, zresztą to nawet lepiej, gdyż krzesła są niewygodne. Staliśmy więc gdzieś pod ścianą i piliśmy piwo a Marta patrzyła na mnie z litością. Skandal, opuszczam jedyne duże miasto w tym kraju! Jedyne w którym coś sensownego można robić! O tak, właśnie to robiliśmy, pijąc piwo w tłumie mac-booków, choć nie za bardzo wypada się z nimi pokazywać, od czasu wynalezienia i-padów. No ale to nie była przecież - już od ładnych paru tygodni - najmodniejsza knajpa.
"To nie takie straszne mieszkać w mniejszym mieście" - zacząłem tłumaczyć i po jej minie widziałem, że wybrałem nie najlepszy argument. Jak to nie straszne? Oczywiście, że straszne. Każdy przecież wie, że przeprowadzać się należy tylko do większych miast. Zacząłem więc jeszcze raz: "Na Zachodzie jest lepiej."
"Bzdura - odparła - a zresztą co to za Zachód, skoro ciągle w Polsce."
"Ładne, poniemieckie miasto" - spróbowałem z tej strony.
"Właśnie. PO - niemieckie!" - podkreśliła z satysfakcją.
"Warszawa może jest największa, ale nie ma centrum."
"Ale ma metro." - zauważyła dumnie.
"Jedną linię a budowa drugiej sparaliżowała śródmieście."
"Co z tego - wzruszyła ramionami - przecież w centrum i tak się nic nie dzieje."
"No dobrze - poddałem się - może miasto jest mniejsze, nie ma tam ciasnych, dusznych klubokawiarń, metra, sejmu i demonstracji górniczych. Nieważne. Mieszkam w Warszawie od tak dawna, że już mam tego dosyć i chcę sobie poszaleć w studenckim Wrocławiu. Taka moja warszawska fanaberia."
"We Wrocławiu!? - Marta uśmiechnęła się szeroko - Trzeba było od razu tak mówić. Przecież to wspaniałe miasto. Słyszałam, że na jednej wyspie można legalnie pić alkohol a artyści mieszkają na barkach. Prawie jak w Holandii. - uśmiechnęła się znacząco, bo wiadomo przecież, co się jeszcze robi w Holandii - W Faktach mówili, że Wrocław rozwija się szybciej niż Chiny!"
Zrobiło mi się nagle bardzo międzynarodowo. Tak, Wrocław ma niesamowicie dobry PR w stolicy. Może dlatego został stolicą kultury? Miałem nosa, wybierając właśnie to miasto. Gdańsk leży nad morzem, Poznań jest czysty i dobrze skomunikowany, w Krakowie wszystko jest prapolskie oraz święte. A Wrocław? Wrocław ma pijar. Zdecydowałem sprawdzić ile prawdy jest w tej reklamie, którą sobie robi. Postanowiłem więc rzucić tzw. dobrą pracę, pojechać w ciemno, nie znając nikogo i niczego. Znajdę mieszkanie, znajdę pracę, może nawet zacznę studia? Będę się starał dobrze bawić i spróbuję znaleźć przyjaciół. To będzie przygoda! A swoje spostrzeżenia zapiszę tutaj.
"I tak wrócisz" - powiedziała z przekonaniem Marta.
Czy wrócę? Zobaczymy. W każdym razie założyliśmy się o duże pieniądze. Nie powiem o ile, by nie promować hazardu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz