poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Każdy, kto podróżuje pociągiem, ten wie.


Skłamałbym, gdybym napisał, że wybierając się do Wrocławia spakowałem jedną walizkę i wsiadłem w pierwszy lepszy pociąg. O nie. Nie jestem szaleńcem. O ile z walizką jeszcze jakoś by poszło, to jednak pociągi w dzisiejszych czasach nie służą. Wiem o tym, dlatego przeprowadziłem się przy pomocy życzliwego kolegi Maćka, co ma własną firmę, duży samochód i akurat był w Sochaczewie. No, ale zanim przeprowadziłem się na dobre, musiałem jakoś zdobyć mieszkanie i w tym celu do Wrocławia wybrałem się pociągiem. O mieszkaniu jeszcze będę pisał pewnie nieraz, teraz jednak skupmy się na pociągu, bo to naprawdę ciekawa rzecz i wszystkim polecam spróbować - bezpieczniejsze niż skok ze spadochronem a emocji prawie tyle samo.
Każdy, kto choć raz jechał pociągiem do Wrocławia z Warszawy wie, że to podróż nie taka prosta. Szczególnie w dzisiejszych czasach. Jak to ktoś ładnie ujął "wszyscy jesteśmy pokoleniem remontu" (i "Mody na sukces" ale to inna historia).
Droga do Wrocławia wiedzie więc przez Częstochowę. Zazwyczaj, bo to też zależy od tego, co akurat remontują. Ale do rzeczy. Było tak:
"Dzień dobry, chciałbym kupić bilet na pociąg do Wrocławia" powiedziałem ładnie i pełnym zdaniem przy okienku kasowym Dworca Zachodniego. Każdy, kto podróżuje koleją z Warszawy wie, że wszystkie pozostałe dworce są w remoncie. A ten jeden nie, choć najbardziej remontu potrzebuje.
"Na którą?" - spytała pani w okienku.
"Na teraz, na najbliższe TLK." - odpowiedziałem.
"Przez Kędzierzyn Koźle jedzie." - poinformowała mnie kasjerka uprzejmie.
"To nie ma dla mnie znaczenia, jak jedzie, byle do Wrocławia."
"Ale on dłużej jedzie przez Kędzierzyn." - Kasjerka dalej udzielała informacji, a przecież zazwyczaj nie udziela, więc ucieszyłem się, że pani taka była miła.
"A ile dłużej?" - spytałem.
"Godzinę prawie."
No trudno - pomyślałem. Godzina dłużej to nie tak źle a może widoki będą ładne. Poza tym następny pociąg będzie dopiero za kilka godzin więc i tak szybciej dojadę jak w ten wsiądę.
"To ja poproszę ten bilet."
"Która klasa?"
"Druga."
Kasjerka wstukała na dotykowym ekranie gumką ołówka odpowiednie dane (już wiadomo, po co są te rozmazujące gumki).
"61 złotych" - powiedziała, drukując bilet.
"A to zdrożały bilety?" - zdziwiłem się, bo wiedziałem z moich wcześniejszych podróży, że TLK do Wrocławia kosztuje 59.
"Nie, mówiłam panu, że to przez Kędzierzyn." - w głosie kasjerki zadźwięczała nuta irytacji.
"Ale to przecież gorzej, bo dłużej się jedzie. Godzinę prawie." - nie dawałem za wygraną.
"Dłużej, bo kilometrów więcej. A drożej, bo cena liczona od kilometra. - odpowiedziała mi zdenerwowana kasjerka. - To bierze pan ten bilet?"
Nie chciałem jej drażnić a poza tym za mną już stała kolejka, więc zapłaciłem i poszedłem grzecznie czekać na peronie. Co prawda poczułem się trochę oszukany, bo jednak zapłaciłem więcej za usługę - było nie było - gorszą. Jak się jednak za moment okazało, wcale nie wyszedłem na tym tak źle jak co po niektórzy.
Pociąg, który nadjechał, był pełen (każdy, kto podróżuje koleją z Warszawy do Wrocławia wie, że na Zachodnim jest zawsze pełen). Wsiadłem do czerwonego wagonu, co oznacza I klasę. Tak się jakoś zatrzymał przede mną i tak się złożyło, że w jednym przedziale było wolne miejsce. Czekała mnie dłuższa o godzinę podróż, więc postanowiłem usiąść wygodnie i dopłacić do biletu u konduktora. Raz się żyje, a co!
Gdy konduktor się zjawił i sprawdził moim współpasażerom bilety, wyjaśniłem swoje położenie.
"Ale nie trzeba dopłacać - uśmiechnął się konduktor - w tym pociągu nie ma I klasy."
"Jak to?! - podniosło się oburzenie w przedziale - Skoro my wszyscy mamy bilety na I klasę!"
"Tak, tak - westchnął konduktor - ciągle to słyszę. Nie rozumiem dlaczego w kasach je sprzedają, ale to inna spółka jest i ja nie odpowiadam."
"Ja mam nawet miejscówkę - krzyknęła pani pod oknem - W kasach sprzedają bilety, wagon jest czerwony... to niby skąd my mamy wiedzieć, że nie ma tu I klasy, skoro w kasach nawet nie wiedzą?"
"Proszę państwa - odparł konduktor żegnając się z nami - może w kasach tego nie wiedzą, ale każdy, kto podróżuje pociągiem z Warszawy do Wrocławia, ten wie."
Jak widać - nie każdy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz