środa, 17 sierpnia 2011

Chrobry w pedecie

Zachodnie ziemie naszego kraju, jak każdy wie z lekcji historii, są bardziej polskie niż stolica. Już tysiąc lat temu, gdy Warszawa była zabitą dechami wiochą na Mazowszu, Wrocław i  Szczecin stanowiły ostoję polskości, gdzie królewscy Piastowie mnożyli się skuteczniej niż króliki. Na pamiątkę tych czasów pozostała pogarda dla tzw. warszawskiej wiochy (oj, dobrze o tym wiemy!) i rozliczne piastowskie symbole - im bardziej na zachodzie, tym ich więcej.
Ciekawe, że we Wrocławiu wcale nie ma ich tyle, ile wynika z historii. Spodziewałem się znacznie więcej Piastów. Powinni oni kłuć w oczy niemieckich turystów swymi nagimi mieczami. Boleśnie i trwale, bo Odra - rzeką pokoju jest, a ziemie - odzyskane. 
Polski Wrocław - już zawsze!
Ucieszyłem się więc bardzo, gdy dostrzegłem w sercu miasta piękny pomnik króla Bolesława Chrobrego na kucyku. Król jest potężny a konik ma wielką głowę i jeszcze większe przyrodzenie. Ktoś mógłby pomyśleć - kpina, lecz ja przekonany jestem, że idea pomnika była jak najbardziej słuszna a wszystko w nim jest symboliczne. Może król na kucyku wygląda niepoważnie, czy jednak polski król nie powinien siedzieć na grzbiecie słowiańskiego konia? Arab to dopiero byłaby kpina z Chrobrego. Polska wszak jest  przedmurzem chrześcijaństwa. W obliczu dzisiejszych aktów terroryzmu islamskiego byłaby to nawet niebezpieczna metafora, mogąca wywołać niepokój. Za to wybór Konia Przewalskiego nie wzbudza już żadnych wątpliwości, prawda? Jego wielkie przyrodzenie to też nie jest przypadek. Wprawdzie Król niczego nam nie pokazuje, lecz już konik, choć malutki, to samiec, że tak powiem, królewsko obdarzony. Z pomnika uderza więc piastowska potęga, przytłaczająca swoją męską polskością subtelne detale fasady domu towarowego Renoma. I bardzo dobrze, niech przytłacza - należy się jej. Renoma jest niemiecka i, nie bójmy się tego słowa, sprzedajna.
Nie byłem więc zaskoczony obecnością króla we Wrocławiu, w którym z pewnością nie raz bywał (może nawet robił zakupy w pedecie?) Jednak gdy zbliżyłem się do postumentu, by przeczytać inskrypcję, oniemiałem z wrażenia. Czy jest tam tablica wymieniająca zasługi śląskich Piastów dla krzewienia polskiej kultury? Czy może daty pamiętnych bitew stoczonych w obronie słowiańszczyzny? Otóż nie. Jest tam następująca dedykacja:

"Bolesław Chrobry, pierwszy koronowany władca Polski, sprzymierzeniec papiestwa i cesarstwa w idei zjednoczenia Europy w roku 1000."

Jak widać symbole, choć wciąż te same, zyskują w nowych czasach współczesną interpretację.

2 komentarze:

  1. Przeczytałam tego bloga z zainteresowaniem, jako wrocławianka z urodzenia, interesuje mnie jakie możesz mieć spostrzeżenia. I coś mnie drgnęło przy tym tekście: skąd Ty wiesz, że Renoma to był Pedet? ;> Zazwyczaj najłatwiej ludzi spoza Wrocławia poznać po tym, że nie znają starych wrocławskich nazw: Renoma to dla nich Renoma, natomiast dla ludzi, którzy mieszkają tu od dawna często jeszcze jest pedetem (choć co raz rzadziej). To samo jeśli chodzi np. o plac Jana Pawła - dla "starych" to bardzo często plac 1-ego Maja. A co do Chrobrego, to stoi od stosunkowo niedługiego czasu - i z tego co mi się wydaje ;) był jednym z niewielu, jak nie jedynym Piastem podczas panowania, którego Wrocław był w granicy polskiej, a nie czeski lub niemiecki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem, że Renoma była Pedetem, albowiem interesuję się historią budynków, które mi się podobają a poza tym znam pewnego bardzo oczytanego wrocławianina, który wiele mi opowiedział o międzywojennym funkcjonalizmie wrocławskim. W Warszawie po wojnie też zbudowano fajny Pedet, teraz jest "Smykiem" i czeka na swoją renowację, oby przebiegła równie pomyślnie, jak w przypadku Renomy.
    Dziękuję za informację o placu Jana Pawła;) dobrze wiedzieć, jak się nazywał kiedyś!
    Pozdrawiam i zapraszam do lektury, cieszę się, że spodobał ci się mój blog.

    OdpowiedzUsuń