Przeziębiłem się ostatnio i nie byłem w stanie nic napisać. Nadeszła wreszcie jesień we Wrocławiu. Mimo wszystko lubię jesień, zwłaszcza na początku. Mam wiele miłych wspomnień z wczesnej jesieni. Wszystko wilgotnieje i nabiera przez to wyrazistości. I to też jest taki moment, w którym wzbiera we mnie potrzeba, by gdzieś wyjechać. Akurat tak się złożyło, że nadarzył się dogodny pretekst. Co prawda moja praca uniemożliwia mi realizację tej podstawowej potrzeby w stopniu, jaki by mi najbardziej odpowiadał, ale i tak się udało. Nocnym pociągiem ruszyłem więc do Poznania. Królestwa porządku i pruskiej estetyki na wschód od Odry.
Podróże są mi potrzebne, nie lubię siedzieć w jednym miejscu za długo. W jakimś stopniu jest to ucieczka.
Wrocław jest miastem fascynującym, ale to też miejsce wielkich rozczarowań. Idąc przez puste, pogrążone w mroku i mokre od mżawki miasto, zastanawiałem się, jak wielu ludzi przede mną utopilo tu swoje ambicje i marzenia?
Są takie miasta, które obiecują i nie dotrzymują obietnic. I ludzie, którzy przez chwilę stają się rzecznikami swoich miast. Czasem należy bardzo uważać. Warto ostrożnie podchodzić do takich ludzi, nie słuchać obietnic.
Zegarek mojego dziadka z jakiegoś powodu zaczął ostatnio odmierzać datę - nadal nieprecyzyjnie, ale cyferki się powoli zmieniają. Radziecki zegarek odlicza, nie wiem do czego.
Witam:) mnie również nowa praca pochłonęła, jednak tak pozytywnie. Jestem zmuszona odłożyć nieco odwiedziny we Wrocławiu. Jeśli Ty- Mikołaju- będziesz pierwszy na Gornym Śląsku- daj znać. Do miłego tymczasem.Pozdrawiam jesiennie. J.
OdpowiedzUsuń